
Ponieważ podróż była długa, natura zaczęła dawać o sobie znać

Oczywiście zaraz po rozbiciu namiotu oddaliśmy cześć naturze. Drzewom: Zygmuntowi, Zdzisławowi, Genowefie oraz Zenobii

Będąc dość ubogą drużyną musieliśmy się zadowolić wędzonymi majtami na kolację

Naturalnie będąc niezwykle gościnnymi ludźmi przyjęliśmy w nasze progi nawet najbardziej dziwnych gości

Następnego dnia z samego rana ot tak z nudów Sol Invictus zaatakowało pobliską osadę

Już chwile później najeźdźcy ruszyli z pełnym impetem

Tak oto osada została zdobyta, łupy zabrane a dziewki wykorzystane (do gotowania obiadu)

Złapano ich dopiero wtedy, gdy po ciężkim boju zmorzył ich sen

Podobno najpierw porządnie wychłostali intruzów

Ludzie gadają że potem ich powiesili...
W rezultacie trzymając się słynnej zasady '' Zabili go i uciekł '' pokazaliśmy harcerzom jak walczą prawdziwi słowiańscy tudzież wikińscy wojowie